Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 lipca 2015

Fly with me.

Z PERSPEKTYWY ANN.

Odkąd leżałam w śpiączce miałam dziwne sny.Sny? Raczej wspomnienia. Całe moje życie przeleciało mi przed oczami.Szczególnie niektóre sytuacje.W szczególności jedna. Był 20 Maja 2011 roku. Jak codzień odkąd spotykałam się z chłopakami umówiliśmy się na wypad. Jednakże nie byle jaki wypad. Jonasi zaprosili Nas na próbę przed koncertem. Oczywiście musiałam jechać,bo Katie i Dani miały mnie pod opieką. Westchnęłam pod nosem oraz wygramoliłam się z łóżka ogarniając. Rozczesałam swoje długie włosy oraz ubrałam. Nie miałam czasu nic zjeść,bo już pociągnęły mnie do auta.- Oj Ann. Będzie tam Luke. Uśmiechnij się! - Zaśmiała się Danielle odpalając auto.- Zaaaabawne. - Dodałam wyszczerzając się oraz wyruszyłyśmy.Z prędkością Danielle byłyśmy na miejscu po godzinie. Wyszłam z auta oraz udałam się za Katie. Widząc wielką scenę oraz wiele ludzi na niej wystraszyłam się. Panna Katie podbiegła do Jacob'a i zaczęli się obściskiwać. - Ble. - Dodałam pod nosem oraz uśmiechnęłam się. - Ble to będziecie wy z Lukiem. - Dodał Mason dając mi buziaka w policzek. Westchnęłam pod nosem. Wygramoliłam telefon oraz ruszyłam nagrywając coś dla przyjaciółki - ich wielkiej fanki. Idąc po scenie omało nie spadłam. Widząc jednak kogoś na dole uśmiechnęłam się. - Hej. - Dodał brunet siedzący za pianinem.Nie wiedziałam co odpowiedzieć więc wycofałam się.


Idąc dalej natknęłam się na ich garderobę. Rozejrzałam się po wielu nagrodach oraz zdjęciach. Gdy chciałam sie odwrócić wpadłam w kogoś ramiona. Widząc mojego adoratora zerknęłam w jego tęczówki oraz zarumieniłam się. - Ja nie gryzę. - Dodał śmiejąc się oraz musnął mnie w policzek.- Dawno Cię nie widziałem. - Uśmiechnął się. Moje serce biło jak oszalałe. Jednak uratował mnie Mason. - Luke,scena! - Zawołał uśmiechając się. Brunet puścił mnie oraz odszedł.


Nie wiedziałam co mam serio już robić więc weszłam zza kulisy zerkając na chłopaków. Uśmiechnęłam się do nich oraz zerknęłam na bruneta. Gdy skończyli szykowali się do koncertu. Stałam obok Katie oraz widząc Luke'a dodałam. - Przyniosę Ci szczęście? - Uśmiechnęłam się delikatnie zerkając mu w oczy. - Największe. - Dodał chłopak podając mi swoją wodę.


Spojrzałam na niego roześmiana oraz napiłam się wody. Gdy wszyscy zniknęli mi z oczu usiadłam na kanapie zerkając na telefon. Zauważyłam Danielle,która wyszłam z garderoby chłopaków.- A co ty tuaj robisz sama,siostra? - Zapytała oraz pociągnęła mnie do garderoby. Widząc ubierających się chłopaków zerknęłam siadając obok Katie. Katie zerknęła na Jacob'a dodając. - No nie napinaj się tak. - Roześmiała się.


Jacob posłał jej wrogie spojrzenie śmiejąc się. Rozejrzałam się dookoła oraz znów zatopiłam swoje tęczówki w ekranie telefonu. Widząc wchodzącego Luke'a zarumieniłam się. Zerknęłam w jego stronę oraz usłyszałam. - Za 5 minut wchodzicie. - Dodał ich ojciec. Słysząc tłumy fanów zerknęłam na nich.


Gdy wychodzili uśmiechnęłam się do bruneta. - Powodzenia. - Dodałam swoim cieńkim tonem głosu w jego stronę. - O moje szczęście,dziękuje. - Uśmiechnął się wychodząc oraz zabrał ze sobą swoją gitarę.


piątek, 17 lipca 2015

Z PERSPEKTYWY LUCAS'A.

Siedziałem w salonie czekając na odzew Jacob'a. Słysząc jak wbiegł do domu zdyszany krzyknął. - Ann miała wypadek! - Zerknąłem na niego szybko wstając oraz nie dowierzałem. - Gdzie?! - Krzyknąłem szybko zabierając kurtkę oraz wybiegłem za braćmi.


Gdy przybiegłem na wyznaczone miejsce zauważyłem masę krwi oraz policji. Chciałem podejść bliżej,ale nie pozwalali mi. - To moje dziecko i moja żona! - Krzyczałem wyrywając się im jak tylko mogłem.- Musi Pan jechać za karetką. - Dodała ochrona. Warknąłem i podbiegłem szybko do garażu wraz z braćmi. Katie jednakże chciała jechać. - Dani,zostań z dziećmi! - Krzyknęła wsiadając oraz udaliśmy się za wyjącą karetką.


Jacob jechał tak szybko,że na miejscu byliśmy zaledwie po 14 minutach. Wbiegłem jak poparzony do szpitala oraz podszedłem do pielęgniarek. Pytając o oddział na którym leży Ann ujrzałem OJOM. Zerknąłem na nie załamany oraz usiadłem pod wyznaczoną salą. Widząc jak ją wiozą oparłem się wstając o ścianę i zjechałem po niej. - Doktorze! - Krzyknęła Katie dodając. - Co z nią? - Zapytała stojąc. - Nie straciła dziecka. Ale módlmy się o tą noc. - Zerknął na nas wszystkich. Uniosłem swoje oczy na niego oraz westchnąłem. Widząc reakcję Katie spuściłem wzrok.

Z PERSPEKTYWY ANN.

Czy ja coś czułam? W zasadzie nic. Słyszałam tylko rozmowy oraz niekiedy widzialam swiatełko.Na szczęscie czułam nasze dziecko. To była teraz taka bezbronna istotka.Słysząc coś usłyszałam jak ktoś wchodzi na salę. Był to Luke oraz reszta.


- Jezu. - Dodała Katie siadając na krzesełku obok mnie. Przesunęła dłonią po moich włosach oraz zerknęła na chłopaków. - Luke. - Zerknęła na niego oraz ustąpiła mu miejsca. - Siedź..- Dodał pod nosem oraz przyjrzał się mi. - To wina tej szmaty.Zapłaci jej za to.. - Warknął Jake zerkając przed siebie.


Things will never be the same.

Z PERSPEKTYWY ANN.

Po dowiedzeniu się przez wszystkich o mojej ciąży nie wiedziałam co ze sobą zrobić.Chciałam sama mu o tym powiedzieć,ale najwidoczniej los tak zadecydował.Ale miałam to w nosie,w zasadzie nadal mam.Siedząc nadal w domu rodzinnym Panśtwa Jonas odnalazłam stary album otworzyłam go więc szybko.

Wspomnienia,wspomnienia - masa ich. Niestety musiałam jakoś odżyć więc przesuwalam kartki,cały czas.Aż natknęłam się na pewne zdjęcie.Było to zdjęcie Luke'a oraz naszej Tosii,która miała zaledwie 4 miesiące. Westchnęłam pod nosem chowając album,aż nie usłyszałam pukania.- Proszę. - Uśmiechnęłam się blado.

To był on. Westchnęłam pod nosem zerkając szybko na okno. Rozpuściłam swoje włosy. - Przepraszam,że no..Nie powiedziałam Ci. - Przeniosłam swój wzrok na jego. Jedyne co zrobił to przeczesał swoje włosy. - W porządku.Przyszedłem zapytać jak się masz. Potrzebujecie czegoś? - Uniósł swoje brwi ku górze.Słysząc jego ton głosu zerknęłam. - Nie,nic.- Spojrzałam kolejny raz w stronę okna i wstałam. Wyjęłam coś z torby i podałam mu. - To pierwsze usg. - Odparłam.


Z PERSPEKTYWY LUCAS'A.

Zerknąłem w jej stronę. Przyszedłem w sprawie dziecka i dowiedziałem się. Widząc zdjęcie USG uśmiechnąłem się dodając. - Ale już duża,tak? Nie mylę się,że to ona? - Zerknąłem na nią. Uśmiechnęła się delikatnie. - Mogę je zatrzymać?  - Zapytałem pod nosem,a ta tylk przytaknęła. - Słuchaj. To z Taylor..Może i z nią teraz jestem. Ale to nie ma znaczenia. - Zerknąłem siadając obok niej. - Nie zaczynaj..- Westchnęła pod nosem wstając. Zerknąłem na nią wstając za nią oraz przysunąłem się. Objąłem ją dłonią w pasie dodając. - Będę na dole. Jakby coś. To wiesz..- Szepnąłem wychodząc.

Udając się na dół zabrałem Tosię ze sobą. Uśmiechałem się do niej przytulając ją. - To co księżniczko? Może jakieś bajki? - Musnąłem ją w jej loczki który odziedziczyła po mnie. Wchodząc do salonu doznałem szoku. - Taylor?! - Szepnąłem głośno odstawiając małą. - To ja dzióbasku! - Krzyknęła zadowolona oraz skoczyła na mnie. Pocałowała mnie jak nigdy. Odwzajemniłem. - Mam cudowne wieści wiesz! - Uśmiechnęła się i usiedliśmy. Zerknąłem na całą moją rodzinę. - Więc? - Dodałem sztucznym uśmiechem. - Oj dziobasku. - Zerknęła na mnie przesuwając mi malymi bucikami pod nosem.Zaniemówiłem.- Jestem w ciąży! - Pisnęła siadając mi na kolanie. Uśmiechnąłem się sztucznie i wszyscy nam pogratulowali. Jednakże usłyszałem z tyłu trzask szkła. Taylor odwrociła się i uśmiechnęła ironicznie.

Pech by to wziął. Była to Ann. Zerknąłem na nią,ale nie mogłem się ruszyć. Wszyscy na nią spojrzeli. Spojrzała na mnie tak załamana,jak nigdy i..wybiegła. - Annabelle! - Krzyknęła Katie i chciała za nią iść,ale w tym momencie wstała Tay. - Spokojnie. Poradzi sobie. Jest duża. - Uśmiechnęła się wesoło oraz spojrzała na Nas. -  Jutro kolejne USG,misiu.- Dodała blondynka. - Pójdę jednak za nią. - Dodał Jacob oraz zerknął na mnie wściekły.

Z PERSPEKTYWY ANN.

Co do cholery? W ciąży?! I niby nic ich nie łączyło? Nie,nie,nie. Nic nie czułam. Nic. Biegłam ile miałam sił w nogach i w swoim ciele. Nie było to zdrowe dla mnie,ani dla dziecka. Ale musiałam się oddalić od nich wszystkich. Od wszystkich.

Usłyszałam krzyk swojego imienia. To był chyba Jacob. - Anabelle! - Krzyczał głośno. Ale nie obchodziło mnie to.Gdy tylko przystanęłam,aby na niego spojrzeć poczulam najogromniejszy ból.I wtedy? I wtedy już nic nie widziałam. Słyszałam tylko silnik samochodu,a gdy otworzyłam jednakże oczy..widziałam masę krwi i biegnącego szwagra. - Nie martw się! Nie wstawaj! Dzwonię po pomoc! - Krzyczał wołając na całe gardło. A ja zasnęłam.

You tell all the girls "no".

Z PERSPEKTYWY LUCAS'A.

Siedziałem w swoim apartamencie jak codzień. To tutaj wprowadziłem się po odejściu od Ann. Zawsze wolałem mniejsze mieszkania,ale podarowałem jej tą wielką willę w ramach tego,aby gdzieś mieszkała z dziećmi. Nie wiedziałem dlaczego się do mnie nie odzywa. Tak samo co z Taylor? No tak,wyjechała w trasę.- I znów kolejny nudny dzień,Luke. - Dodałem sam do siebie popijając kawę. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Pospiesznie krzyknąłem. - Otwarte. - Mruknąłem bez wahania wstając. Ujrzałem swoją bratową - Dani. - Hej loczek. Dzisiaj mamy kolację rodzinną. Idziesz ze mną? - Zerknęła na mnie z wielkim uśmiechem jak to Dani.- No dobra..Ale daj mi minutkę. - Dodałem cichawo i poszedłem się przebrać. Gdy to zrobiłem obaj wyszliśmy z mieszkania udając się w stronę mojego rodzinnego domu. Będąc po chwili na miejscu przywitałem się oraz wszedłem do ogrodu. Widząc moje dzieci uśmiechnąłem się szeroko oraz wziąłem je w ramiona. - Puszczamy bańki! - Uśmiechnął się Nathan. Zerknąłem na niego oraz sam ukucnąłem i puszczałem bańki z nimi i małą Nath.

Uśmiechałem się jak nigdy zerkając na wszystkich.Jednakże po krótkim czasie wszedłem do salonu oraz usiadłem naprzeciwku Mason'a oraz Dani. Zerknąłem na nich,a moją uwagę przykuła Ann. Moja Ann. Przyniosłam Nam po kawie. - Dziękuję. - Odparłem pod nosem oraz napiłem się.Wiedziałam jaką lubiałem.

Wdałem się więc w rozmowę z osobami naprzeciwko mnie. O czym rozmawialiśmy? O wszystkim tak naprawdę. O życiu,dzieciach. Uśmiechnąłem się widząc Antosię oraz wziąłem ją obok siebie. Zerkając na Ann zauważyłem jak siada na kanapie przesuniętej obok. Znów miała swoje cudowne,długie włosy. Chciałem się odezwać,ale usłyszałem jak Jacob wchodzi do pokoju. - Nathan chcę nową siostrę! - Mężczyzna dodał śmiejąc się. Roześmiałem się,ale reakcja Ann była najlepsza.

Z PERSPEKTYWY ANN.

Wybrałam się więc z dziećmi na rodzinny obiad do swoich teściów. W zasadzie byłych,ale nadal ich kochałam. Spędzaliśmy wspaniały czas. Nawet nie obchodziło mnie to,że Luke tutaj był. Słysząc słowa Jacob'a zrobiłam jakąś śmieszną minę. Jednakże wszystko zepsuła Dani. - Przecież Ty Ann jesteś w ciąąąąży. - Dodała zadowolona. Zerknęłam na nią jakbym miała ją zabić. Zapadła błoga cisza. Lucas zerkał na mnie zszokowany,a ja na niego. Atmosfery dodał Jacob śpiewając. - Ooo Single Laadies! - Krzyknął,a widząc nasze miny wycofał się.

- Muszę na chwilkę wyjść.- Dodałam pod nosem wychodząc na wielki taras.Ale to mi nie uszło na sucho. Lucas poszedł za mną,nieco wkurzony. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?- Dodał opierając swoje umięśnione dłonie na klatce piersiowej.Szlak by to wziął.- Nie mogłam. Wiedziesz teraz życie z pustą blondyneczką. - Westchnęłam ciszej oraz dodałam ironicznie. - Zresztą..Podziękuj jej,za nagranie. Fajnie mówiłeś,że nie jestem ważna. - Uśmiechnęłam się ironicznie.- Co? Ale Ann..- Zerknął na mnie podchodząc bliżej oraz chciał coś dodać.- Tak wiem. Teraz będziesz mówił,że to nieprawda. Ale ja Ci już nie wierzę. Zrozum. - Zerknęłam na niego swoimi dużymi już oczami oraz dodałam. - To córeczka,prawdopodobnie. - Odsunęłam się zawieszając dłonie na barierce.















~ ♥~





czwartek, 16 lipca 2015

Stay.

Z PERSPEKTYWY ANN.


Nie zależało mi już na nim jak kiedyś. Skoro chciał tak jak chciał to trudno. Nie wiem tylko po co mu ten sms. Whatever,Dzisiejszego dnia miałam wziąć udzial w galii z okazji Dnia Matki. Skończyłam ze swoim imagem "zdziry". Po co mi jakaś beznadziejna peruka? Chociaż wiedziałam,że bracia Jonas napewno tam będą więc...Jednak zostanie! Przygotowując się do galii zerknęłam na stojącą obok mnie Katie.Rozmawiala z kimś. - Nathan pomachaj ciotce! - Zaśmiała się do swojego telefonu. Zerknęłam na nią. - Nathan powinien już spać,ciotka! - Krzyknęłam śmiejąc się.

Katie zrobiła osłabioną minę oraz zaczesała mi włosy. - Więc...Ty i Lucas? - Dodała zerkając w lustro. - Nic nie ma.Ma nową gwiazdkę muzyki country. Czy jak jej tam. - Machnęłam ręką oraz uśmiechnęłam się wesoło. - Obiecaj mi,że dasz radę. - Dodała wesoło Katie oraz zerknęła. - Dam radę! - Uśmiechnęłam się wesoło.Gdy wychodziłam zza kulisy zerknęłam na rozbawionego Jacob'a. Czyli bracia Jonas już tu byli.
Stałam zza kulisami i tylko czekałam,aż mnie wywołają.- A teraz Anabelle Jonas! - Słysząc nazwisko roześmiałam się oraz weszłam na scenę siadając na kanapie. - W zasadzie Deleasa. - Spojrzałam na prowadzącego oraz rozpoczęłam swoją przemowę dla wszystkich na sali.
- Ann,a co z Twoją fryzurą? - Dodał mężczyzna obok. Uśmiechnęłam się wrednie oraz zdjęłam coś z głowy. - To peruka na potrzeby promowania krótkich włosów dla osób chorych. - Uśmiechnęłam się oraz spojrzałam na niego.Zerknęłam na widzów oraz wstałam żegnając się.Zerknęłam przelotnie na swoją siostrę stojącą obok kurtyny.
- Fuck logic! - Krzyknęłam rzucając peruką o kosz. Usmiechnęłam się do wszystkich,a widząc minę Lucas'a ominęłam go szerokim łukiem. - Ann..- Dodał po cichu,ale nie reagowałam. Nie tym razem.Nie dzisiaj. Dzisiaj się mu nie dałam.

Z PERSPEKTYWY LUKE'A.

Zwykły wyiad dla MTV.Rozmawialiśmy o naszej trasie ale nagle padło pytanie.- Jak podoba wam się nowy look Anabelle? Chciałem coś dodać,ale Jacob mi przerwał. - Ann robi dobre postępy w naszym studio. To wszystko? - Zapytał szybko oraz podziękowaliśmy. - Stary,musiałeś? - Dodałem bez wahania mrucząc pod nosem oraz westchnąłem siadając. Zerknąłem na nią,siedziała w swojej garderobie. Miała coś nadal w sobie,co kochałem. Dlaczego więc nie chciała pogadać? Rozmawiała z Katie,znów robiła te wścipskie miny.Które kochałem.





- ♥ -



Good for you.

Tego dnia postanowiłam wreszcie pokazać mu na co mnie stać. Kim jest prawdziwa Annie. Skoro Lucas tak świetnie się bawił dlaczego ja nie mogłam? Chciałam mu pokazać,że to czy z nim będę czy nie,nie pozwoli mi zginąć.Nigdy. Moja metamorfoza przeszła dość świetnie. Myślałam,że wreszcie dostrzeże we mnie kobietę,która mimo urodzenia dwójki dzieci potrafi się bawić i zakochać.
Wychodząc od fryzjera dostrzegłam go zaraz za rogiem. Nie zdawałam sobie sprawy z kim stoi. Czyżby nowa zdobycz? Sama nie wiem. Wyglądała na bardzo seksowną i atrakcyjną. Ale nie obchodziło mnie to zbytnio. Poprostu przeszłam obok nich obojętnie odpalając papierosa.
Byłam cholernie ciekawa czy mnie zauważy. Czy pomyśli coś ciekawego w swojej bujnej wyobraźni? Pod tymi lokami kryło się wiele myśli. Wiedziałam o tym. Przechodząc wyrzuciłam tylko papierosa do kosza oraz nałożyłam nad głowę swoją parasolkę,gdyż nieźle padało. Zerknęłam za swoim autem oraz podchodząc do niego otworzyłam jego drzwiczki. Ku mojemu zdziwieniu zauważył mnie. Przeczuwałam to,od dawna.Zerknęłam tylko na niego swoim wzrokiem oraz szybkim ruchem wsiadłam do swojego białego samochodu. Rozejrzałam się oraz wyjechałam pędząc szybko do domu,do swoich dzieci.No i dodając jego.














O dziwo będąc w domu dostałam dziwnego i zarazem zaskakującego sms'a. Zaparkowałam w swoim garażu oraz weszłam do holu. Widząc Antosię kucnęłam dając jej nowego misia. Nathan najwidoczniej był u dziadków. - Kochanie mamusia zaraz wróci. - Dodałam przeczesując jej małe loczki oraz wzięłam w dłonie telefon. Zerknęłam na ekran. Nadawcą był właśnie on. " - Ślicznie wyglądasz." - Widząc to roześmiałam się,jednakze coś pękło w moim wnętrzu. Postanowilam mu odpisać. " - To tylko charakteryzacja do nowego teledysku. Ale dziękuje,miło było Cię ujrzeć." - Nacisnęłam "wyślij" oraz odłożyłam telefon,by mów pobawić się z córeczką. Dzień mijał jak codzień. Zrobiłam obiad oraz włączyłam dzieciom bajkę. Sprawdzałam chyba 4423 razy telefon,ale żadnej wiadomości.Zadnej.

TYMCZASEM U LUCAS'A.

- Co to jest?! - Krzyknęła roztrzęsiona Taylor. Zerknęła na mnie swoim wzrokiem oraz uniosła swój ton głosu. - To już nie mogę się dowiedzieć co u dzieci? - Burknąłem oburzony udając,że jej nie slyszę. Blondynka zerknęła na mnie oburzona wychodząc na dwór. - Czekaj! - Krzyknąlem biegnąc za nią.- Skoro Ann jest taka ważna,to może zaraz przestanie. - Zaśmiała się ironicznie. - Ona nie jest ważna,Tay. - Dodałam po cichu zerkając na nią. Wtedy dziewczyna stanęła nad fontanną,zarzuciła krótką falę dłonią w geście pożegnania oraz wrzuciła mój telefon do..wody!
- Zrobię kolację. - Dodała przechodząc obok oraz musnęła dłonią moje włosy. Westchnąłem kopiąc w fontannę.

WRACAJĄC DO ANN.

Gdy ogarnęłam już wszystko usiadłam wygodnie w salonie głaszcząc naszego labradora.Zerknęłam na niego oraz dodałam.- Ciężki dzień co? - Uśmiechnęłam się szerzej oraz wzięłam telefon. Jest! Jakaś wiadomość. - Dziwne..od nieznanego numeru. - Westchnęłam pod nosem. Był to filmik. Zerknęłam pobierając go. To co zobaczyłam - rozwaliło mnie kompletnie. - " Ona nie jest ważna,Tay." Widząc Lucas'a wypowiadającego to telefon wypadł mi z dłoni. Nie umiałam oddychać,nie teraz..

niedziela, 26 kwietnia 2015

Our first date.

Postanowiłam odpocząć po dzisiejszym dniu. Nathan i Antosia znaleźli się u swoich dziadków od strony taty. Miałam więc cały wieczór dla siebie. Postanowiłam odpocząć na tarasie jak to zazwyczaj robiłam.Stanęłam więc na nim oraz zaczęłam rozmyślać o..nim. O naszym pierwszym spotkaniu. A jakie ono było? Zobaczmy.

Był 29 Kwietnia 2011 roku. Południe. Postanowiłam wybrać się ze siostrami na jedną ze sławniejszych imprez.Jak to ja,skromna Annie ubrałam się schludnie. Byłam przeciwieństwem Katie oraz Danielle. Katie była wtedy młoda i zaczęła flirtować z Jacob'em. Moim byłym chłopakiem. Nie ułożyło się nam ale zostaliśmy przyjaciółmi. Wchodząc do klubu zostawiłam kurtkę i podeszłam do grupki znajomych. Usłyszałam : - Ej,Ann masz adoratora! - Zaśmiała się Danielle. Spojrzałam w tył. Był to przystojny chłopak. Dobrze zbudowany szatyn o brązowych oczach i lokach. Znałam go ze widzenia. Miał na imię Lucas,ale mówili na niego Luke.Zdziwilo mnie to,że spojrzał akurat na mnie. Posłałam mu uśmiech na co on odpowiedział innym gestem.

Zostałam zawołana do ich stolika,gdyż siedziała tam Katie. Westchnęłam niechętnie podchodząc oraz palnęłam cichawo. - Cześć. - Pomachałam im nieśmiało zerkając oraz gdy się przesuneli usiadłam. Od czasu do czasu zerkałam na chłopaka który mi się przyglądał.- Jestem Luke. - Dodał chłopak wysuwając swoją dłoń.- A ja Annie. - Podałam mu dłoń uściskując ją. - A to Mason. - Pokazał na starszego brata który się również przedstawił. Uśmiechnęlam się niemrawo.Nie wiedziałam w sumie co mam mówić.

- To może my idziemy po drinki.- Wypalił Jacob biorąc Masona oraz Katie. - Em,jasne. - Dodałam pod nosem zerkając na nich oraz po chwili na szatyna. - Więc,długo tutaj jesteś? - Zapytałam chłopaka.- Chodzę z Tobą do klasy już 3 lata. - Zaśmiał się zabawnie. - Racja. - Dodałam zawstydzona oraz przejechałam dłonią po swoim kolanie. - Może zatańczymy? - Zapytał się wstając i wysuwając dłoń. - Z chęcią. - Dodałam chwytając się jego dłoni.